Emilia Będza "Opowiadanie świąteczne"

 Opowiadanie świąteczne

    Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w niewielkim królestwie żył sobie młodzieniec, który zawsze dostawał od rodziców wszystko, czego zapragnął. Każde jego marzenie było spełnione. Chłopiec codziennie miał nowe zachcianki. Kiedy rodzice nie spełniali kaprysów chłopca, on bardzo się denerwował i był niemiły dla wszystkich. 

    Rodzice martwili się zachowaniem syna i dlatego postanowili poprosić o pomoc nadworną wróżkę. W nocy, gdy spał, czarodziejka rzuciła na niego zaklęcie. Kiedy obudził się rano, nic nie pamiętał ze swojego poprzedniego życia. Tego dnia nie zdążył zjeść śniadania, a już czekała na niego ciężka praca w młynie. Przez cały dzień musiał nosić ciężkie worki ze zbożem. Wieczorem wspólnie z młynarzem i jego rodziną zasiadał do stołu. 

    Młynarz był biednym człowiekiem i na wszystko brakowało mu pieniędzy. Opiekował się chorą żoną i synkiem Antkiem, który jeszcze chodził do szkoły. Młodzieniec coraz bardziej zaprzyjaźniał się z synem młynarza, widział jak często pomaga ojcu w pracy, a do tego dobrze uczy się w szkole. Antek najbardziej marzył o ciepłych butach  na zimę, ponieważ zawsze dostawał używane. 

    Pewnego dnia młynarz zapytał Filipa czy będzie chciał zawieść mąkę do królewskiej piekarni. Filip zgodził się bez zastanowienia, ponieważ wiedział, że w zamku płacą najwięcej. Droga na zamek była jednak bardzo niebezpieczna, pokryta śniegiem i lodem. Gdy Filip wrócił z królewskiej piekarni wszyscy byli uradowani, ponieważ zapłata za mąkę okazała się dużo większa niż się spodziewali. Od tej pory Filip jeździł na zamek regularnie. 

    Gdy zbliżała się Wigilia Filip pomyślał, że zrobi prezent dla Antka. Wiedział, że chłopiec marzył o nowych butach. Po zawiezieniu mąki Filip pojechał na targ, żeby kupić prezent. Gdy zapłacił za buty, podeszła do niego starsza pani i zapytała "Młodzieńcze mógłbyś mi kupić coś do jedzenia, jestem głodna". Filip nie miał tyle pieniędzy, więc oddał jej swój prowiant. Młodzieniec pożegnał się, lecz nagle przypomniał sobie o drobnych w kieszeni płaszcza. Filip szybko się odwrócił, ale starszej pani już nie było, wydało mu się to bardzo dziwne. Filip wrócił do młyna, schował buty pod łóżkiem i położył się spać. 

    Następnego dnia Filip obudził się w swojej zamkowej komnacie, zajrzał pod łóżko, ale butów tam nie było. Pomyślał, że to tylko dziwny sen. Od tego dna wszyscy zaczęli zauważać, że Filip jest jakiś inny, stał się bardziej pomocny i mniej samolubny. Młodzieniec zaczął pomagać rodzicom, a kiedy poprosił o pomoc, nigdy nie odmawiał. 

    Pewnego, zimowego poranka, gdy przechodził koło królewskiej piekarni, zobaczył ojca i syna wyładowujących worki z mąką. Najbardziej jego uwagę przykuły buty chłopca, które wyglądały bardzo znajomo. 

NOWOŚCI W BIBLIOTECE! 🎁